Boża historia

„Bóg znalazł mnie na ulicy. I co z tego wynikło” to poruszająca historia człowieka, któremu się udało. Nie waha się on w dodatku wplątywać w swoje życie Boga. Więcej – pokazuje, że w którymś momencie to Bóg wyciągnął do niego swoją dłoń.

image

Lektura jest przebogata i ma wiele wymiarów. Jest najpierw ten ludzki, ludzka bieda, bezdomność. Pozwala spojrzeć na „żula” jak na człowieka. Każdy z nich ma swoja, najczęściej tragiczną historię. Dla nas  – „porządnych” to tylko twarze, brudne ubrania, niezbyt pięknie pachnący osobnicy, szukający paru groszy na wino marki wino. Tymczasem gdzieś pod warstwą ubrań, które po deszczowych dniach schną na ciele, bo są jedyne jakie człowiek posiada, przebija się z trudem los człowieka. Historia poplątanych relacji, braku akceptacji i miłości mająca swoje źródło niejednokrotnie w rodzinnym domu.

Historia Henryka Krzoska jest jednak bez wątpienia historią zwycięstwa. Bożego zwycięstwa. Jak sam Autor przyznaje, spotkał Go w momencie, kiedy był już przygotowany do samobójstwa. Nic nie miało sensu. I wówczas przyszedł On. Przyszedł przez ludzi, którzy prowadzili stołówkę dla bezdomnych w rozpustnej dzielnicy St. Pauli. Przyszedł przez jedno zdanie, powieszone na ścianie – jedyne w tym lokalu w języku polskim. Zdanie, które pracowało w Henryku, nawet mimo alkoholowego amoku.

Dziś jeździ na spotkania ewangelizacyjne, opowiada o swoim życiu i jak sam przyznaje, Bóg troszczy się o wszystko. Jest również autorem serii odcinków „Słowa na niedzielę”. Sam nadziwić się nie może, że człowiek, któremu ongiś w szkole nauczyciel matematyki powiedział: „Krzosek, z ciebie już nic nie będzie”, dziś opowiada ludziom o tym, jak Bóg znalazł go na ulicy. Opowiada im, że warto, że nigdy nie jest tak, że na nic nie ma już szans.