A gdyby się nie zdarzyło…

Kolejna rocznica Powstania Warszawskiego za nami. Jedni ze wzruszeniem przeżywają każdą jego rocznicę, inni zastanawiają się, jak można świętować klęskę.

Powstanie budzi wciąż zażarte emocje. Nawet chyba większe niż dawniej. O tym, że temat absolutnie się nie wyczerpał, świadczą coraz to nowe publikacje na jego temat. Żywo działa również Muzeum Powstania Warszawskiego, które jest tłumnie odwiedzane przez ludzi w każdym wieku.

Coraz bardziej do głosu dochodzą ci, którzy twierdzą, iż powstanie było błędem, że nigdy nie powinno wybuchnąć. Wskazują, że powstanie ze swej natury nie może się nie udać. Zwłaszcza to powstanie ściągnęło na mieszkańców stolicy niebywałe konsekwencje. Niektórzy historycy twierdzą nawet, iż ówcześni polscy decydenci doskonale wiedzieli, że powstanie się nie uda, a mimo to doprowadzili do jego wybuchu. Na niekorzyść działa również fakt, iż właściwie połowa uczestników powstania w momencie jego wybuchu nie miała broni.

Rzecz jasna każdy medal ma dwie strony. Pokolenie kolumbów, wychowane na romantycznych ideałach, musiało mieć dość terroru nazistów. Polacy to przecież dumny naród, który niejednokrotnie udowadniał, że nie da się go na dłuższą metę upokorzyć. Pamiętać również należy, że ci młodzi ludzie wychowywani byli w duchu patriotyzmu, a większość z nich przed wojną w ramach różnego rodzaju zajęć uczyła się strzelać,bynajmniej nie koniecznie w celach sportowych. Jeśli dodać do tego wrodzony młodzieńczy optymizm, to nie dziwi, iż wśród ofiar powstania tak wielu młodych.

Uważam, że z militarnego i politycznego punktu widzenia powstanie nigdy nie powinno się zdarzyć. Co jednak nie zmienia faktu, iż bohaterom należy się cześć i szacunek. W każdą rocznicę takich wydarzeń zastanawiam się, czy i dzisiejsze młode pokolenie byłoby stać na taki akt odwagi. Intrygujące na wielu płaszczyznach pozostaje pytanie, jacy bylibyśmy, gdyby powstanie nigdy nie wybuchło…