Przeklęty dom dziecka – mój dom

(ku pamięci tych co nie wytrzymali piekła…)

Zmuszani głodem
zastraszani jak bezdomne psy
błagają o litość
o okruszek zrozumienia
miłość której nigdy nie zaznali

nie ma litości
dla niechcianych dzieci
Są kołkami w gardle
znienawidzone od urodzenia

utula nas do snu
ciężka ręka wychowawcy
pogarda na śniadanie
obrzucane litością

Jak małe robaczki
chowamy swe serca do szuflady
łzy nasze nie wzruszają nikogo
Jesteśmy jak szmaty do podłogi
jak ścierki do garów

świat o nas zapomniał
a my chcemy godnie żyć
też jesteśmy ludźmi
kochamy – nienawidzimy

Opuścili
skrzywdzili nas rodzice
a za to pokutujemy
całe dorosłe życie

Zawsze jesteśmy gorsi
zawszawieni emocjonalnie
niepotrzebni nikomu
z twarzami smutku
stajemy obok społeczeństwa
które nas w dniu urodzin zabiło
skazało na wieczną mękę i pogardę.