Lekturka po jajku

Witamy serdecznie!

Każdemu twórcy wydaje się, że jego dzieło jest wyjątkowe. I po części ma rację. Portal na którym – drogi Internauto – się znalazłeś też można za taki uznać.

Dzieje się tak po pierwsze dlatego, że postanowiliśmy połączyć myśli ukryte gdzieś w szufladzie biurka młodego człowieka z komercją rodem ze świata dorosłych. Biorąc pod uwagę różnicę pokoleń, będzie to swoista podróż w czasie i myśleniu, żeby nie powiedzieć epokowy skok.

Postanowiliśmy zaprosić do współpracy ludzi nie tylko w różnym wieku, ale również z różnych stron świata. W dobie powszechnej globalizacji, której Internet stał się wymownym symbolem, wydaje się to oczywiste. Wzajemnie poznanie się zawsze ubogaca i rozszerza horyzonty.

Portal ten jest wyjątkowy jeszcze z jednego powodu. Wszyscy piszący tu ludzie czynią to nieodpłatnie. Nie ma zatem „wierszówki”, o stałym etacie nie wspominając. Dzieje się tak dlatego, ponieważ portal ten jest prowadzony przez Stowarzyszenie Promocji Młodzieży im. Józefa Tischnera w którym wszyscy pracują na zasadach wolontariatu. Mamy nadzieję, że z czasem pojawią się tu reklamy. Firmy te będą mogły poszczycić się tym, że publikując tu swój banner nie wspierają cudzej kieszeni, ale pomagają młodym, zdolnym ludziom. Każdy dochód, który – jak wierzymy – przyniesie nasz portal, będzie przeznaczony właśnie na działalność tego Stowarzyszenia.

Przyjęło się, że w Internecie wiadomości zmieniają się szybko. Wiem, że są portale, które aktualizują się kilka razy dziennie. My chcielibyśmy robić inaczej. Bardzo zależy nam, aby Czytelnik zatrzymał się na chwilę, może coś przemyślał… Nie będzie to zatem portal gorących newsów. Mam nadzieję, że mimo to będziecie tu często wracać…

 

Home

Tradycyjnie na Święta proponujemy naszym czytelnikom porcję książek. Tym razem coś dla ducha, emocji i ciała…

 

…dla ducha

Przygotowujemy się do kanonizacji Jana Pawła II. Wydaje się jednak, że nieco zapomnieliśmy o dobrym Papieżu Janie. Dlatego dobrze stało się, że powrócono do „Dziennika duszy”. Już sam papież miał wątpliwości, czy jego tak bardzo osobiste notatki powinny zostać opublikowane. Niemniej, przekonany przez swoich współpracowników, wyznał z ujmującą prostotą: „Po mojej śmierci wydajcie je sobie…” To właśnie jest ujmujące – owe połączenie prostoty i duchowej głębi. Dwie – wydawać by się mogło nie do połączenia żywioły, spotykały się gdzieś w sercu Papieża Jana i ukazywały się tym, którzy mieli okazje się z nim zetknąć, zwłaszcza przez pełne łagodności spojrzenie i wyśmienite poczucie humoru. Pod tym kryła się piękna duchowość człowieka, której obrazem jest właśnie „Dziennik….” Dla wszystkich, którzy chcą przeżyć Wielkanoc „na duchowo” bez wątpienia lektura dziennika duchowego Papieża Jana będzie wyśmienitą ucztą… nie tylko intelektualną.

Miłośników biografii odsyłam do książki „Nie bój się żyć”. Miłośnik pięknych kobiet, uwiedziony przez Boga. Żołnierz i zakonnik, całkowicie oddany ludziom. Potomek rycerza spod Grunwaldu i szwedzkiego pirata, oczko w głowie matki – Kazio Badeni. Był temperamentnym dzieckiem, guwernantki miały z nim wiele kłopotów. Podczas studiów w Krakowie, jak na arystokratę przystało, miał pieniądze, własny apartament, lokaja i samochód. A w tańcu uwodził niczym Fred Astaire. Żył beztrosko i towarzysko. Aż do pewnego czerwcowego wieczoru, kiedy to poczuł na plecach łagodny dotyk. Pod jego wpływem zamiast do klubu nocnego, poszedł do kościoła. Kilka lat później wstąpił do dominikanów. Judyta Syrek kreśli pasjonujący portret ojca Joachima Badeniego. Z książki wyłania się czarujący arystokrata, zakonnik z ogromnym poczuciem humoru, fan Biblii i Tolkiena, ale też mistyk, który uzdrawiał przez telefon. Do końca życia kontrowersyjny i pełen sprzeczności, ale uwielbiany i szanowany. Autorka na podstawie relacji pielęgniarki Sylwii Juszkiewicz, ojców dominikanów i własnych wspomnień w przejmujący sposób przedstawia ostatnie chwile życia Joachima Badeniego. Jej opowieść uzupełniają poruszające świadectwa osób, które doświadczyły jego opieki i modlitwy. Jest to pierwsza pełna biografia charyzmatycznego mistyka.

Dla tych, którzy szukają na święta mocnej rozrywki, polecam książkę Martina Zelenay’a: „Tajny raport Millingtona”. To dobry przykład porządnej literatury szpiegowskiej. Trzymająca w napięciu akcja, pełna niespodziewanych zwrotów, to na pewno walory tej publikacji. Mnie jednak uderzyło coś jeszcze. W starciu asów wywiadu, walczących z wrogiem – bez wątpienia patriotów, którzy poświęcili dla kraju kawał życia, gdzieś w tle zobaczyć możemy osobiste życie tych ludzi. Uderza silny kontrast: w życiu zawodowym bez wątpienia osiągnęli sukces, stali się najlepszymi z najlepszych. Jednak ich życie osobiste, to często zgliszcza powstałe m.in. z chronicznego braku czasu. Bez wątpienia służba w wywiadzie nie jest chyba stworzona dla tych, którzy szukają w życiu spokojnego, rodzinne go życia. To raczej wyzwanie dla tych, którzy nie potrafią usiedzieć na miejscu i lubią adrenaline. Wyzwanie również dla żon, mężów, dzieci, które czasem miesiącami nie mogą zadzwonić nawet do swoich bliskich.

… dla ciała

Panie domu w każde święta stają przed dylematem: co podać. Rzeczywiście święta bez dobrego jedzenia są niewyobrażalne. Wszyscy znamy kanon świątecznych, bardzo smacznych przecież potraw. Gdyby jednak ktos miał ochotę na coś oryginalnego, to wydawnictwo Znak zaprezentowało książkę kucharską „Kuchenne rewolucje. Nowe przepisy Magdy Gessler”. Oczywiście można zarzucić, że jest to marketing, że program prowadzony przez restauratorkę to marketingowy wózek. Jednak nie ulega wątpliwości, że trudno ocenić ilu z nas zmieniło swoje podejście do restauracji. Ilu w końcu wyszło z czterech ścian, aby choć od czasu do czasu „pójść do knajpy”. Wreszcie ilu z nas potrafi – nieraz bardzo krytycznie – podejść do dań serwowanych w polskich restauracjach. Jest takie powiedzenie, że nie dyskutuje się z nikim, kto robi cokolwiek przy twoim jedzeniu. Tymczasem na szczęście wielu Polaków idąc do restauracji „zachowuje się jak Gesslerowa”. Potrafi uczciwie skrytykować coś, co bywa niejadalne, trochę nieświadomie zmieniając również kulinarną mapę Polski. Gdyby zatem ktoś – odchodząc od restauracyjnych sporów – chciał przygotować coś wyjątkowego w domu, to jest to książka z której na pewno coś wybierze. Może nie będzie to domowa kuchenna rewolucja, ale na pewno miły akcent kulinarny, który uczyni niezapomnianym nie tylko świąteczny stół, ale nawet codzienny posiłek.